sobota, 4 października 2008

PODSUMOWANIE

W Iranie wymieniliśmy po 500$ (+ trochę na pamiątki, po ok. 20$) po średnim kursie 1$ = 9 225,89IR (1000IR = 0,23zł). Najgorszy kurs był na granicy: 1$ = 9 140IR, a najkorzystniejszy w Ardabil: 1$ = 9 450IR (było to już pod koniec naszego pobytu w Iranie). Euro nie wymienialiśmy, ale kurs był mniej więcej taki: 1EUR = 14 000IR

Dolary wymieniliśmy w Polsce po kursie: 1$ = 2,16zł, euro: 1EUR = 3,37zł, a korony słowackie: 1SKK = 0,115zł.

W czasie podróży wymienialiśmy także liry tureckie: 1EUR = 1,85TRY (1TRY = 1,82zł; podróż do Iranu), 1$ = 1,145TRY (1TRY = 1,89zł; podróż do domu), leje rumuńskie: 1EUR = 3,4RON (1RON = 1,01zł), hrywny ukraińskie: 1$ = 4,6UAH (1UAH = 0,47zł)

W podsumowaniu do przeliczeń użyłam średnich kursów, które wyżej zostały pogrubione.

TRANSPORT

Najtaniej wyszedł nas transport w Iranie: pokonaliśmy prawie 5000km płacąc niecałe 170zł. Koszty podróży do i z Iranu były porównywalne. Za transport do Iranu zapłaciliśmy więcej, ale dzięki temu znaleźliśmy się na miejscu po ok. 65h od wyjazdu z domu, natomiast powrót do domu, mimo że tańszy to trwał aż 6dni (z czego tylko 84h jazdy różnymi środkami komunikacji). Tutaj znajduje się tabela z wyszczególnionymi trasami, pokonanym dystansem i kosztami: TRANSPORT


NOCLEGI

W Iranie spędziliśmy 31dni, z czego 22 noce przespaliśmy w hotelach, jedną noc spędziliśmy na pustyni, a pozostałe w autobusach, pociągach lub po prostu na dworcach. Średni koszt noclegu wynosił 9,03zł. Najdroższy hotel to Vali Traditional Hotel w Yazd, w którym noc kosztowała 15,33zł, a w najtańszym hotelu noc kosztowała 5,37zł (Hotel Hadeyat w Sanandaj). Za noclegi w hotelach zapłaciliśmy w sumie po 215,28zł. W tabeli podane jest dodatkowe wyposażenie pokoi (w niektórych hotelach w pokojach były również kamyki do modlitw (możliwe, że maja jakąś swoją nazwę, ale ja jej nie znam) a w Vali Traditional Hotel był również dywanik do modlitw). A tutaj znajdziesz tabelę z wyszczególnionymi noclegami, wyposażeniem pokoi i ich kosztem: NOCLEGI

INNE WYDATKI

Na życie w Iranie mieliśmy przeznaczone ok. 1 000zł. Z czego ok. 400zł wydaliśmy na noclegi i transport miedzy miastami. Po miastach poruszaliśmy się komunikacją miejską(cena biletu była tak niska, że aż śmieszna i wahała się w granicach 300-500IRR : 0,07-0,10zł), a także taksówkami, gdzie cena wynosiła ok. jednego do dwóch dolarów za kurs po mieście. Więc na wyżywienie i zakupy pamiątek mogliśmy przeznaczyć 600zł i była to suma wystarczająca na życie w dostatku i sytości :) Tutaj znajduje się tabela, w której zostały zestawione inne wydatki związane z wyjazdem do Iranu: INNE WYDATKI.

Całkowity koszt tych ponad miesięcznych wakacji w tym dość odległym i niesamowitym kraju wynosił niespełna 2 500zł (wraz z przedwyjazdowym kupnem zapasów).

czwartek, 2 października 2008

WYSTAWA "Cień Iranu"



Już za niecałe 2 tygodnie odbędzie się otwarcie wystawy ze zdjęciami Artura zrobionymi podczas podróży po Iranie. W czasie otwarcia planowany jest pokaz filmu oraz innych zdjęć z Iranu.

Zapraszamy wszystkich zainteresowanych kolorami Iranu oraz fotografią!

wtorek, 23 września 2008



już niebawem ukażą się nowe wiadomości dot. min. wystawy o Iranie, zaglądajcie częśćiej! :) a tymczasem

poniedziałek, 1 września 2008

Wrażenia na papierze

Jutro (2.09, wtorek) ukaże się najnowszy numer Gazety Pszczyńskiej, na łamach którego znajdzie się artykuł, w którym dzielimy się z czytelnikami wrażeniami z podróży. Zapraszam do lektury (zwłaszcza tych, którzy czują niedosyt po przeczytaniu bloga)!

niedziela, 24 sierpnia 2008

mapa podróży




















czerwonym zaznaczona trasa naszej podróży.

czwartek, 21 sierpnia 2008

Podsumowanie

Póki co od wczorajszego dnia jestem w domu i nie mam czasu nawet żeby posprzątać te rzeczy, które wyciągnęłam z plecaka - ciągle ktoś z rodziny przychodzi, trzeba usiąść i poopowiadać, pokazać pamiątki, rozdać prezenty (trochę tego przywieźliśmy i kilka osób uszczęśliwiliśmy ;D)

Więc jak tylko uporam się z tym wszystkim to zrobimy podsumowanie naszej wyprawy i je tu umieścimy. Na tej stronce będą się też pojawiały ogłoszenia o wystawach Artura i o pokazach zdjęć z wyprawy. Zapraszam do regularnych odwiedzin!

Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej

Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej, zwłaszcza po 6-dniowej podróży nie zawsze wygodnymi środkami komunikacji ;)

Oto etapy naszego powrotu:

Gdy w końcu, po bardzo długiej podróży autobusem dojechaliśmy do Stambułu, okazało się że na ten wieczór nie ma już miejsc w pociągu do Bukaresztu, a najbliższy pociąg w tamtym kierunku jest dnia następnego o godz 22 i kosztuje 92YTL (jakieś 180zł). Postanowiliśmy więc pojechać tym pociągiem tylko do miasta Ruse (bułgarskie miasto tuż przy granicy z Rumunią), bilet kosztował 58YTL, wiec oszczędzaliśmy prawie 70zł. W Stambule spędziliśmy więc 24h, zobaczyliśmy z Arturem cysternę (Tomek był tam w zeszłym roku) i poszliśmy wszyscy na Wieżę Galata. Bardzo chcieliśmy z Arturem iść do Hagii Sophi, ale wstęp kosztował 20YTL (prawie 40zł - za duży wydatek jak dla nas, wiec zrezygnowaliśmy). A nocleg mieliśmy darmowy na dworcu kolejowym - na zdjęciu Artur po przebudzeniu ;)


Ostatecznie wyszło na to, że pociągiem dojechaliśmy do samego Bukaresztu - odcinek z Ruse na gapę (w Rumunii już konduktorzy nie wsiedli do pociągu, który miał 2h opóźnienia, bo po drodze się zepsuł). Na zdjęciu ja, a w tle granica na Dunaju pomiędzy Bułgarią i Rumunią.
Z Bukaresztu pojechaliśmy pociągiem do Suczawy, a dalej busikiem do Czerniowic już po srtonie Ukraińskiej.





Ukrainę przejechaliśmy autobusami na trzy raty: Czerniowice - Ivano Frankowsk, Ivano Frankowsk - Lwów, Lwów - Szeginia, co zajęło nam prawie cały dzień (wyruszyliśmy o 10, a pod granicą byliśmy po 20). Na granicy jeszcze ostatnie zakupy ;) i odprawa. Na zdjęciu Artur i Tomek na dworcu autobusowym w Czeriowcach.







Na nasze nieszczęście trafiliśmy na upierdliwych ukraińskich celinków (o co w sumie nie trudno), przez co spóźniliśmy się na ostatni tego dnia pociąg z Przemyśla do Katowic. Noc chcieliśmy spędzić na dworcu PKP, ale okazało się ,że na noc go zamykają, więc spaliśmy na ławeczce przy dworcu PKS. Na zdjęciu jestem ja o świcie ;)







O 6 z minutami mieliśmy bezpośredni pociąg do Katowic i w ten sposób wylądowalismy na Śląsku, gdzie ja z Arturem pojechaliśmy na Wolę przez Tychy, a Tomek do Dąbrowy. A to nasze ostatnie zdjecie.